Nie
potrafię. Stwierdziła i zamknęła wieko swych przekonań. Na
drewnianym blacie bezwyrazistego stołu nie działo się nic. A
przynajmniej nic, co by zasługiwało na czyjąkolwiek uwagę. Bo
czym są rysy między rozdrapanymi sękami? Albo ślady zasuszonej
czerwieni z wczorajszych owoców? Wybrańcy szybowali w przestworzach
zdobytych tysięcznikami i dotykali nadzwyczajnych chwil. Szklane
paciorki jej codziennego różańca pobrzękiwały zdumione swa
bezużytecznością. Stopy kleiły się do przepoconych japonek, a
piżama imitowała przyjemność niedzielnej nudy.
Nie
potrafię żyć. Dokończyła myśl. Tak, by być z siebie
zadowolona. Naśladuję czyjeś ruchy, tropię cudze wspaniałości,
odgrzebuję prochy strawionych dawno resztek. Zakleszczam się w
rutynie, wystrojoną w przechodzone idee globalnego secondhandu.
Zabawa jest tak samo trudną sprawą jak nuda.
Eee, nie wierzę...
OdpowiedzUsuńkażdy jest wybrańcem tylko nie każdy o tym wie!
OdpowiedzUsuń